"Składaliśmy się na jedzenie"

Robert Lewandowski nie zawsze był tu, gdzie teraz. Opowiedział o początkach życia z Anią

Patrycja | dnia: 20-04-2020 | skomentuj

Robert Lewandowski nie zawsze był tu, gdzie teraz. Opowiedział o początkach życia z Anią

AKPA

Oceń


Robert i Anna Lewandowscy są bardzo dobrze zarabiającymi, a nawet bogatymi, Polakami. Na sukces pracowali jednak ciężko i przez wiele lat – Robert i Ania ciężko trenowali, rozwijali swoje biznesy i kształcili się. Zanim jednak ich życie wyglądało tak, jak dzisiaj, musieli sobie jakoś radzić. Piłkarz w wywiadzie zdradził, że kiedyś nie było tak kolorowo i musieli składać się na jedzenie, a naprawa samochodu, która wynosiła 1400 zł była wielkim problemem. 

Robert Lewandowski o początkach 

Anna i Robert poznali się w 2007 roku i od tego czasu są nierozłączni. Według tego, co mówili – to była miłość od pierwszego wejrzenia. Ona odnosiła wtedy sukcesy w swojej dyscyplinie, a o Robercie słyszało wówczas niewiele osób. Ale oboje ciężko pracowali, aby móc mówić o tym, że osiągnęli tyle, ile mogli. Zakochani szybko zamieszkali razem i wynajęli mieszkanie na warszawskich Bielanach i ich życie było bardzo skromne, o czym powiedział Robert: 

Ania zaproponowała, że naprawimy fiata na spółkę, bo już byliśmy razem, mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu na Wrzecionie w Warszawie. Składaliśmy się na jedzenie. Pamiętam, miałem ulubiony serek waniliowy w pudełku z czerwonym paskiem.

 

  Zobacz także  

Dzisiaj mają w zasadzie wszystko i nie muszą martwić się o nic, poza zdrowiem. „Lewy” podkreśla jednak, że woda sodowa nie uderzyła mu do głowy i że zawsze stara się odpowiedzialnie obracać swoimi pieniędzmi. Podkreśla, że zna ich wartość: 

Pieniądze są ważne, ale mnie nie poniosło, bo... pamiętam, jak to było nie mieć na podstawowe rzeczy.

Doświadczenia sprzed lat sprawiły, że kiedy jego konto zasilane było przez większe i większe kwoty – on miał problem, żeby je wydawać. Zanim kupił sobie wymarzone, drogie auto, bardzo poważnie się nad tym zastanawiał: 

Wahałem się chyba rok, aż poczułem bunt: dlaczego nie spełnić swojego snu? Były opory: po co się wychylać, afiszować? A przecież zarobiłem na nie uczciwie, nie będę go chować w garażu. Musiałem to podejście zmienić, przepracować. Nie wstydzić się tego, że osiągnąłem sukces.

Wspaniałe wyznania, prawda? 




Dodaj komentarz