Michał Wiśniewski święcił wielkie sukcesy – szczególnie z zespołem Ich Troje. W jego życiu jednak nie brakowało zawirowań. Wielokrotnie brał śluby i rozwodził się, a w pewnym momencie zaczął również tracić swoją fortunę. Okazało się, że przez prawie całe swoje dorosłe życie Michał Wiśniewski walczył z uzależnieniem od alkoholu. Choroba ta mocno wpływała na poszczególne relacje mężczyzny – z kobietami, ale również na kontakty z dziećmi. W najnowszym wywiadzie wyznał, że ta nierówna walka nigdy się dla niego nie skończyła…
Michał Wiśniewski o uzależnieniu
30 lat, a nawet nieco więcej – tyle właśnie walczy ze swoim uzależnieniem lider zespołu Ich Troje. W rozmowie z „Plejadą” opowiedział o tym, jak wygląda to u niego. Wyznał, że dla niego ta nierówna walka nigdy się nie skończyła i prawdopodobnie nigdy się nie skończy. Nadal zdarzają się dla niego takie sytuacje, w których wokalista sobie nie radzi i sięga po alkohol:
Ja jestem zaszyty, więc nie grozi mi teraz topienie smutków w alkoholu. Ale dla innych ludzi, którzy mają problemy z piciem, to może być trudny czas. Ja nie piję od sześciu lat
Zobacz także
Wiśniewski wyznał, że terapia nie była dla niego skuteczna, więc zdecydował się na inną formę poradzenia sobie z tym problemem. Gwiazdor postanowił bowiem, że skorzysta z „wszywki”, która często nazywana jest esperalem. Jest to tabletka, którą wszywa się pod skórę i ma ona uniemożliwić rozkład alkoholu w organizmie. Nadal jednak, jak sam przyznał, zdarzają mu się przerwy w jego abstynencji:
Jak kończy mi się "wszywka", to trochę popiję, ale generalnie teraz mam spokój do września. Ja sobie bez tego po prostu z tym nie radzę, każdy ma swój sposób na tę walkę
Dlaczego w ogóle Michał Wiśniewski przyznaje się do swoich słabości? Jak twierdzi – jeśli to może komuś pomóc, to dlaczego by tego nie robić?
Niestety wiem, że społeczeństwo szufladkuje ludzi i ja będę zawsze tym, który miał milion żon, narobił mnóstwo dzieci i był alkoholikiem. Jednak, jeżeli chodzi o nałóg, to jest bardzo nieodpowiedzialne o tym nie mówić. Nie jest to fajny "znak firmowy" dla mnie, ale jeżeli kilkadziesiąt osób zaszyło du***o i wygrało życie dzięki temu, że ja o tym powiedziałem.
Pozostaje nam trzymać kciuki za Michała Wiśniewskiego, aby jak najdłużej radził sobie bez alkoholu.
Artykuły powiązane